Jak co roku przed dniem Wszystkich Świętych zuchy z gromady Leśne Duszki odwiedziły grób studentów z Łodzi, którzy zginęli w czasie II wojny światowej z rąk niemieckiego kolonisty w brwileńskim lesie i tam zostali pochowani. Dzieci wybrały się do lasu 24 października 2016r. pod opieką druhny Marii Fortas i pani Martyny Jaglińskiej.
W tym roku mogiłę odwiedziły zuchy, które od niedawna należą do gromady i jeszcze nie miały okazji być w tym miejscu. Leśne Duszki dowiedziały się, że w grobie spoczywają młodzi ludzie - studenci z Łodzi, którzy po ucieczce z obozu szukali schronienia. Doszli do Maszewa, gdzie mieszkali koloniści niemieccy. Nie różnili się oni niczym od ludności polskiej. Nosili podobne stroje, mówili poprawną polszczyzną. Studenci nie wiedzieli, że znajdują się w niemieckiej wiosce. Chodzili od domu do domu i prosili o pomoc. Zapukali wreszcie do drzwi starego Niemca, który obiecał pomoc. Nakarmił uciekinierów, a następnie powiedział, że w lesie jest szałas i tam mogą przenocować. Wyprowadził ich do zagajnika, następnie zamordował i ciała zostawił. Rano mieszkaniec wsi (jeden z niewielu Polaków w okolicy) pochował ich w miejscu śmierci.
Po wysłuchaniu tej smutnej opowieści druhny Marii Fortas i odczytaniu informacji znajdujących się na tabliczce obok grobu, zuchy zapaliły znicze. Następnie uczciły pamięć zmarłych głośną i cichą modlitwą oraz minutą ciszy.